czwartek, 14 lipca 2011

Owies.

Wróciłam z wakacji. Owszem. Było cudownie... Hmm... Bajkowo wręcz! Ale ALE... Wakacyjne zdjęcia zmuszają mnie do podjęcia bardzo radykalnych kroków jeśli chodzi o moje ciało. Nie da się ukryć, że przybyło mi kilka kilogramów. Nie jest to może ciężka nadwaga, ale te kilka kilogramów więcej sprawia, że nie czuję się dobrze w swoim ciele. Jedną z moich złotych życiowych myśli jest: "Jeśli czegoś w sobie nie lubisz - zmień to!". Dlatego też zamierzam to zmienić. Zaczynam oczywiście od dziś, pierwszy dzień po powrocie. W mój sukces nie wątpię, mam tylko nadzieję, że zajmie mi to jak najmniej czasu.
Tak więc dzisiejsze moje śniadanie wyglądało następująco:
- Nektarynka pokrojona i posypana odrobiną otrębów owsianych + jogurt naturalny (200g)
Śniadanie zjadłam o godzinie około 9.00
Następnie obiad (około godziny 14.00):
- Młoda gotowana kapusta doprawiona ziołowym pieprzem i koperkiem + trochę fasolki szparagowej i kalafiora posypanego ziarnami słonecznika.
Ok. godziny 16.30 zjadłam kolejną nektarynkę, marchewkę i 3 suszone daktyle.
A przede mną jeszcze:
-jogurt naturalny (200g)
-2 razy waza z białym serem i rzodkiewką.

Jogurt naturalny jem z 0% zawartością tłuszczu. W 100g ma 41 kcal. Ser biały oczywiście również chudy. Niestety pomieszałam węglowodany z białkiem (otręby z jogurtem plus waza z serem), ale jakoś akurat na takie jedzenie mam ochotę.

Chciałam jeszcze dziś napisać o "tajemniczym" produkcie, który ma nadzwyczajne właściwości. Szczerze mówiąc byłam pozytywnie zaskoczona tą ciekawostką. Chodzi tu o owies. Jest to produkt, który jako jedynie potrafi uzupełnić wszystko co potrzebuje nasz organizm. Nawet przy restrykcyjnej diecie odchudzającej, oczywiście zawierającej owies, jesteśmy w stanie utrzymać nasz organizm zdrowy. Tak więc, moja dieta na najbliższy czas będzie z pewnością zawierała płatki owsiane i otręby owsiane.
Życzcie mi powodzenia ;-)


środa, 15 czerwca 2011

Najskuteczniejsza dieta odchudzająca.

Mała zmiana planów. Pomyślałam, że aby nie było monotonnie, dzisiejszy post będzie troszkę odbiegał tematem od poprzednich.
Tak więc, jak w tytule, na początek chciałam się podzielić z Wami receptą na najskuteczniejszą i najzdrowszą jednocześnie dietę odchudzającą.
Przepis ten nie jest zbyt skomplikowany, choć czasem może być nieco uciążliwy. Sęk w tym, że cała tajemnica przybierania na wadze kryje się w odpowiednim spożywaniu posiłków. Pomijam tu wszystkie zasady łączenia, o których pisałam wcześniej i będę jeszcze pisać. Mam za to na myśli sposób w jaki dostarczamy pokarm naszemu organizmowi.
Prosta zasada: żeby schudnąć należy każdy kęs pogryźć 30 - 50 razy. W zależności od twardości tego co jemy i wielkości kęsa. Jest to dość logiczne, niestety większość ludzi gryzie bardzo niedokładnie, a wręcz połyka w całości! Powoduje to tyle, że pokarm jest nie do końca trawiony i odkładany w postaci tłuszczu lub złogów. Tak nawiasem mówiąc przeciętny 40sto latek/ka w swoich jelitach ma około 4 kg niestrawionego, zgniłego pokarmu!! Brzmi obrzydliwie. Wiem, ale takie są fakty. A co najgorsze, taką krzywdę sami sobie wyrządzamy. Dlatego też, kiedy ludzie stosują głodówki to przez pierwsze kilka dni boli ich głowa, mają mdłości itp. To właśnie dlatego, że zaczyna się to wszystko trawić. Co więcej, te resztki pokarmu odłożone w różnych zakamarkach naszego organizmu, z każdą chwilą dostarczają do krwi "cennych" substancji, które skutecznie zatruwają cały organizm powodując różnego rodzaju dolegliwości. Zaczynając na zwykłych wysypkach, krostkach, bólach głowy, a kończąc na poważniejszych schorzeniach, typu nowotwór!
A teraz wyobraźmy sobie co dzieje się z pokarmem, który został dokładnie przeżuty. Tu mechanizm jest prosty. Trafia do żołądka, gdzie "rozpływa się", organizm pobiera z niego wartościowe substancje, a reszta po prostu jest wydalana. Dzieje się to szybko i sprawnie, dlatego, że organizm nie potrzebuje dodatkowego czasu i energii na rozkładanie dużych, niedokładnie rozdrobnionych porcji pożywienia.
Dokładne gryzienie pokarmu to na prawdę olbrzymi krok w stronę zdrowia i szczupłej sylwetki! Dodatkowo, kiedy dłużej spożywamy posiłek, mniej go zjemy, co jest kolejnym plusem.
Wystarczy trochę cierpliwości i czasu poświęconego na jedzenie, a efekty będą zaskakujące :-)

A odbiegając trochę od tematu, od dziś postanowiłam zaprzestać używania soli. Ciągle puchną mi nogi! . Nie wiem dlaczego, ale sól jest moją słabością. Ciągle solę i solę. Muszę się odzwyczaić od jej smaku, bo w nadmiarze jest bardzo szkodliwa! No i jak wiadomo, zatrzymuje wodę w organizmie, powoduje cellulit i wiele wiele innych strasznych rzeczy!

niedziela, 12 czerwca 2011

Wielki powrót i zasady spożywania tłuszczu.

Postanowiłam reaktywować bloga. Zamierzam przeprowadzić szereg ulepszeń, ale zacznę po prostu od nowego posta, myślę, że to będzie najbardziej pożyteczne :-)

Dzisiaj, jak w tytule, o spożywaniu tłuszczu.Wiele ludzi, a w szczególności osób odchudzających się, bądź dbających o zgrabną sylwetkę unika ich jak ognia. Jest to niestety duży błąd z ich strony, gdyż tłuszcz jest bardzo potrzebny każdemu organizmowi do prawidłowego funkcjonowania. Ważne, żeby prawidłowo go spożywać. Wtedy, mimo że jest najbardziej kaloryczny, przestanie być groźny i tuczący.
Wśród tych, które należy spożywać warto rozróżnić dwa rodzaje tłuszczów:
Ten pochodzenia zwierzęcego - masło, śmietanka, śmietana, smalec;
oraz pochodzenia roślinnego - oleje roślinne oraz większość orzechów i pestek.

Tłuszcze są bezpieczną grupą pożywienia, ponieważ można je łączyć zarówno z pokarmem białkowym, jak i z węglowodanami, a także z warzywami. Aby czerpać z nich to czego nasz organizm potrzebuje, należy pamiętać o kilku prostych zasadach.
Po pierwsze nie należy przesadzać z ilością. 20-30 gram oleju roślinnego oraz 10-15 gram masła śmietankowego w zupełności wystarczy.
Szkodliwe jest smażenie tłuszczów w temperaturze powyżej 150 stopni. Wtedy tłuszcze zaczynają przemieniać się w toksyczne substancje rakotwórcze. Najlepiej więc spożywać tłuszcze w postaci nie podgrzanej.

Jeśli chodzi o spożywanie tłuszczu, to byłoby na tyle. Jak mówiłam, nie taki diabeł straszny jak go malują :-) Zachęcam więc do rozsądnego spożywania tłuszczu! Pamiętajcie, że niektóre witaminki są przyswajane przez nasz organizm tylko w towarzystwie tej "groźnej" substancji!

Następnym razem poruszę temat spożywania warzyw i owoców, temat również bardzo ciekawy, więc zachęcam do czytania ;-)

środa, 28 lipca 2010

Zasady spożywania węglowodanów.

Dzisiejszy post, z serii "zasady spożywania..." będzie dotyczył węglowodanów. Jest to dość ważne, ponieważ węglowodany występują w największej ilości produktów! Myślę, że najbardziej "czytelna" notka będzie kiedy umieszczę zebrane zasady w punktach.

Tak więc:
1. Ważne jest, aby przed spożyciem skrobi zjeść jakieś warzywo, bądź sałatkę warzywną. Organizm wtedy mniejszą ilość zamieni w tłuszcz, co znaczy tyle, że enzymy znajdujące się w warzywach pomagają organizmowi trawić węglowodany.
2. Pokarm skrobiowy najlepiej spożywać w określonych godzinach, czyli od 9.00-13.00. Wtedy potrzebujemy najwięcej energii i skrobia zostanie najkorzystniej wykorzystana.
3. Kasze, chleb, ziemniaki i inne powinny być spożywane oddzielnie od mięsa, ryb, jaj, żółtego sera, twarogu, czyli po prostu białek. Przerwa między spożywaniem jednego i drugiego powinna wynosić 2-3 godzin.
4. Nie jedzcie chleba, wyrobów mącznych, kasz z dżemami lub cukrem, drożdżówek, pączków itp., ponieważ ich zmieszanie spowoduje fermentację w żołądku. Dlatego właśnie, często po zjedzeniu np. pączka czy bułki z dżemem ludzie odczuwają zgagę. Właśnie dlatego nie powinno się jeść razem skrobi i cukrów. Wyjątek tutaj stanowi miód, który można jeść np. z chlebem.
5. Skrobię należy jeść jednego rodzaju, ponieważ kiedy ją połączymy ( np. kasza z chlebem czy groch z chlebem) to wtedy odczujemy wzrost apetytu.
6. Trawienie skrobi rozpoczyna się już w ustach, dlatego pożywienie takie należy dokładnie żuć.
7. Pieczywo bez drożdżowe i kasza są bardzo zdrowe, ponieważ oczyszcza jelita.

Na koniec dla objaśnienia chcę wytłumaczyć różnicę między węglowodanami a skrobią. 
Skrobia to produkty mączne, ziemniaki, banany, zboża, kasze itp. Węglowodany zaś to pojęcie szersze, gdyż do tej grupy, poza skrobią wchodzą jeszcze cukry. Podejrzewam, że niektórzy mogą odczuć pewien niedosyt, gdyż bardzo mało jest tu właśnie o cukrach, jednak na ten temat poświęcę oddzielną notę już niebawem.

Na dzisiaj to tyle. A jeśli ktoś ma jakiekolwiek pytania z dziedziny zdrowego i prawidłowego odżywiania lub chciałby abym poświęciła notkę na szersze opisanie jakiegoś "problemu" to pisać o tym w komentarzach:-)

poniedziałek, 26 lipca 2010

Zasady spożywania produktów z przewagą białek.

A więc BIAŁKA.
Jako wstęp należy zaznaczyć, że białko w czystej postaci (czyste proteiny) to najbardziej "szlachetna" część w ogóle pożywienia. Dlatego też produkty takie są najdroższe w sklepach. Warto również tutaj wspomnieć, że takie w 100% czyste białko dostępne dla większości ludzi występuje jedynie pod postacią białka z jaja kurzego. Ale bardzo zbliżony skład ma mięso bez tłuszczu (np. pierś z kurczaka) czy odtłuszczony biały ser.
Ciekawe w tym wypadku jest to, że organizm ludzki trawiąc białka wytwarza toksyny, które są dla niego szkodliwe. Co więcej jeśli pokarm białkowy zostanie zjedzony z pokarmem węglowodanowym to mieszanka ta nie zostanie całkiem strawiona. Z owej pozostałości tworzy się kulka, która przylepia się do ścianki jelita i tam sobie siedzi, a później sobie zgnije i zatruwa nasz organizm. Wyobraźcie sobie ile takich kulek tworzy się w organizmie ludzkim przez 30 lat, a ile przez 60!
Dlatego też chcę Wam przedstawić kilka prostych zasad i rad, które pomogą zahamować te drastyczne procesy, a przynajmniej zminimalizować szkody.
Po pierwsze, jeśli już smażymy to białko na tłuszczu, to trzeba jeść mięso z bardzo dużą ilością warzyw, ponieważ one neutralizują szkodliwą działalność mieszanki.
Po drugie białek lepiej nie mieszać z białkami. Każde białko należy jeść oddzielnie. Np. tylko mięso, albo tylko biały ser, albo tylko jaja, albo tylko groch, albo tylko ryby itd.
Po trzecie produkty białkowe najlepiej jeść na kolacje, ale tak 2/3 godziny przed snem. W nocy organizm zajmuje się regeneracją i potrzebuje substancji białkowych.

Poza tym...
*Najlepiej jeść mięso zapiekane w piekarniku bądź przyrządzone na grillu. Nie smażyć na oleju i nie gotować.
*Odnośnie rosołów i bulionów mięsnych. Jest to wyciąg z martwego zwierzęcia! Takich substancji nie należy jeść w ogóle! Tysiąc razy lepiej jest zjeść kawał mięsa. Do rosołu czy bulionu przechodzą wszystkie szkodliwe substancje z mięsa.
*Ponadto białka nie są potrzebne człowiekowi w dużych ilościach, dlatego też wystarczy jeść je dwa, trzy razy w tygodniu.
*Mięso i ryby trzeba spożywać od razu po przyrządzeniu, nie robić na np. na dwa dni.
*Jeśli gotujemy mięso, to na 10 minut przed końcem dodajemy kawałek jabłka. Mięso będzie soczyste.
*Zamiennikami białka zwierzęcego są: orzechy i rośliny strączkowe.

Na dzisiaj to już wszystko.

piątek, 25 czerwca 2010

Zasada łączenia produktów.

Tak, więc kolejnym tematem jest łączenie produktów. Jest to temat bardzo ważny, dlatego, że pewnie 99% ludzi robi to źle, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo jest to ważne. Każdy człowiek powinien rozumieć, że od tego co je zależy w gruncie rzeczy całe jego życie, a przede wszystkim stan fizyczny i psychiczny. Jak patrzę na rodziców czy dziadków, którzy kupują małym dzieciom słodycze i karmią je kolejnym obiadem to nóż mi się w kieszeni otwiera, bo nie zdają sobie sprawy z tego, że wyrządzają im krzywdę! Niestety nic na to poradzić się nie da. Weźmy na przykład przeciętną rodzinę. Mama ma zaparcia, problemy z trawieniem, częste bóle głowy, tate bolą stawy, kręgosłup, nerki, babcia ma cukrzyce, nadciśnienie, a dziadek wysoki cholesterol, dzieci ciągle mają katar, alergie i jeden Bóg wie co jeszcze. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że to wszystko bierze się ze złego odżywiania. Między innymi z nieprawidłowego łączenia produktów.

Aby nauczyć się robić to prawidłowo, trzeba nauczyć się rozróżniać produkty. W zasadzie wyróżniamy trzy grupy produktów. Pierwsza to produkty białkowe lub z przewagą białek (mięso, ryby, jaja, rosoły, fasola, bób, orzechy, ziarna słonecznika, sery i biały i żółty i ogólnie wszystkie produkty mleczno-kwaśne(mleko nie)), do drugiej grupy zaliczamy tłuszcze i produkty "żywe", czyli smalec, masło, oleje, itp, zielenina, owoce i warzywa świeże i suszone(bez ziemniaków), soki owocowe i warzywne, grzyby, wino, mleko. I trzecia grupa to produkty z przewagą węglowodanów, czyli pieczywo, kasze, ziemniaki, wszystko z mąki, miód, cukier, wszystko co ma cukier, np dżemy, ciastka itp.

Teraz, kiedy już wiemy co i jak należy wiedzieć, że każda grupa produktów jest trawiona inaczej. Inaczej, czyli w innym miejscu w naszym organizmie i przez inne substancje i wymaga różnego czasu. Dlatego też ludzie, którzy źle łączą produkty (prawie wszyscy) tyją. Oczywiście jeśli ktoś je bardzo mało i źle łączy produkty to nie tyje, a chudnie, ale czy nie lepiej jeść więcej i chudnąć? Ja wolę to drugie.

Tak więc, zasada łączenia produktów wygląda tak, że produkty z grupy drugiej możemy łączyć z produktami z grupy pierwszej i trzeciej, zaś grupy pierwszej i trzeciej łączyć nie można.

Popatrzmy teraz na tradycyjny polski obiad. Ziemniaki (grupa trzecia), kotlet (grupa pierwsza), który usmażony jest na tłuszczu (grupa druga), a obtoczony jajkiem (gr. pierwsza) i bułką (gr. trzecia), do tego surówka np. z kapusty (gr. druga). Tak więc widać, że sam kotlet to już połączenie złe, natomiast ziemniaki do tego to połączenie bardzo złe. Jednak z tego samego obiadu można bardzo łatwo zrobić zdrowy obiad. Właściwie to na dwa sposoby. Albo odrzucić ziemniaki, a mięso ugrilować albo upiec, albo nawet i usmażyć, ale bez panierki, albo odrzucić mięso i zjeść ziemniaki z surówką. Kolejna tradycyjna potrawa. Rosół. Pomijam fakt, że rosół to wyciąg z martwego zwierza, ale zazwyczaj jest jedzony z makaronem. Czyli dalej dwie grupy, które nie powinny być łączone. Albo weźmy taką kanapkę. Chleb, masło, szynka. Mieszanka wybuchowa, każde z innej grupy. Przykłady można mnożyć. Aaa... jeszcze zapomniałam, że prawie każdy popija w trakcie jedzenia, co jest kolejnym błędem!

Pewnie jesteście ciekawi co się dzieje z takim źle połączonym jedzeniem? Produkty z grupy drugiej zaczynają być trawione już w ustach, z grupy trzeciej w żołądku, a z grupy pierwszej jeszcze gdzieś indziej (nie pamiętam, ale chyba w dwunastnicy). Każda grupa wymaga innego czasu na strawienie. Także, kiedy do żołądka wpada taka mieszanka wybuchowa, organizm nie wie za co ma się zabrać, w wyniku czego nie wszystko zostaje strawione, a te resztki odkładają się w organizmie częściowo jako tłuszcz, a częściowo po prostu gniją i przylepiają się do jelita grubego. Tak nawiasem mówiąc (bo to temat na oddzielny post), przeciętny czterdziestolatek ma w swoich jelitach około 6 kg zgnilizny, w skrajnych przypadkach nawet 8kg syfu!! (Jeśli jesteście ciekawi, to da się tego pozbyć, ale o tym innym razem)

W następnych postach zamierzam napisać o tym jak, kiedy i dlaczego spożywać poszczególne pokarmy (owoce, warzywa, białka, węglowodany, tłuszcze itd.).
Cieszę się, że podoba się mój pomysł na blog, mam nadzieję, że z czasem zyska wielu czytelników:-)

A odpowiadając na pytanie czy można schudnąć zdrowo się odżywiając, bez drakońskich diet to moja odpowiedź brzmi "tak, można". Oczywiście trzeba zachować rozsądek, bo opychanie się zdrowymi produktami, a tuczącymi, bądź źle połączonymi efekt da odwrotny. Jedno jest pewne, przestrzegając, reguł, zasad itp., które tutaj zamieszczam sukces jest pewny.


"Grube" przyzwyczajenia.

Na początku chcę poruszyć temat, który jest baardzo popularny, a jednak w mojej ocenie, przeciętny człowiek popełnia tyle błędów, że głowa mała. Jest to, jak się można domyślić, temat odchudzania. Ważny jest tutaj także fakt, że nie opieram się na teorii, a na własnym doświadczeniu. 4 lata temu, jako gimnazjalistka postanowiłam schudnąć. Byłam w moim mniemaniu bardzo gruba. Miałam na tym punkcie obsesje. Osiągnęłam "sukces", bo schudłam aż 16 kg, jednak była to dieta bardzo nie rozsądna... Niestety borykałam się przez pewien czas z anoreksją, ale to oddzielna historia. W każdym bądź razie po wakacjach spędzonych w Anglii przytyłam 6 kg, wcale nie jedząc zbyt dużo, to było dla mnie wtedy końcem świata. Potem na szczęście szybko wróciłam do poprzedniej wagi, czyli 46 kg (wzrost 170cm). Tkwiłam w tym "gównie" dość długo, na szczęście któregoś dnia się to zmieniło. Obecnie, po prawie 4 latach ważę 47 kg, nie głodząc się, wręcz przejadając się do granic możliwości (czego nie popieram!), od czasu do czasu pozwalając sobie na słodkości i inne pyszności:-) A z anoreksji pozostało mi jedynie uwielbienie baardzo szczupłych kształtów.

Jak ja to zrobiłam? Na początku było dziwnie. Przestawić się z malutkich porcji jedzenia na ogromne, cały czas w głowie miałam myśl, że jak tyle zjem to nie ma siły - przytyję. Ale nie. Odchudzanie, tak na prawdę, jest bardzo łatwe i nawet przyjemne:-) Trzeba być jedynie cierpliwym.

Jestem święcie przekonana, że przyczyną zbyt obfitych kształtów są nasze przyzwyczajenia. NIE!! To nie geny. Jeśli ktoś uważa, że odziedziczył sylwetkę po rodzicach, to się myli. Po Nich odziedziczyliście NAWYKI. To one są przyczyną wszelkich chorób (bo choroby wywodzą się w 90% ze złego odżywiania) i otyłości. Poniżej przedstawiam przyzwyczajenia, których wyeliminowanie prowadzi do utraty zbędnych kilogramów.

1. Szybkie jedzenie. Jeśli każdy kęs pokarmu będzie przeżuty 30 razy, to będzie on zdecydowanie szybciej strawiony i nie odłoży się w postaci tłuszczu. Jeśli chcesz schudnąć żuj 50 razy. Efekt jest na prawdę zadziwiający!
2. Picie podczas posiłków. Jeśli ktoś popija to co je, tyje nawet od wody. Powinno się pić 20 minut przed posiłkiem i 1 godz. po. Nigdy w trakcie.
3. Nadmierne spożywanie produktów mącznych i słodyczy. Jest tam skrobia, której nadmiar prowadzi do zaburzeń w naszym organizmie. Produkuje nadmiar śluzu, który zakleja tam w środku różne potrzebne do dobrego trawienia rzeczy. A poza tym produkty te są słodkie, a smak ten powoduje zwiększenia masy.
4.Ciągłe jedzenie lub żucie. Kiedy żujemy (nawet gumę) zmuszamy nasz organizm do kontrolowania tego, co ma wpaść do żołądka. Niestety, ale robi to kosztem trawienia tego co zjedliśmy, dlatego resztki pokarmu zostają niedokładnie strawione i gdzieś się odkładają. Najczęściej jako tłuszcz.
5. Niewłaściwe łączenie produktów. To bardzo poważny błąd, popełniany przez prawie wszystkich ludzi. Ale o tym w następnym poście, bo temat jest obszerny.
6. Leżenie po jedzeniu. Powoduje, że organizm źle trawi. Włącza mu się "tryb nocny" i jedzenie się odkłada.
7. Siedzący tryb życia. Ruch, ruch i jeszcze raz ruch:-)
8. Jedzenie przy TV. Mózg musi wykonywać dwie czynności jednocześnie, dlatego jedzenie po raz kolejny źle się trawi i odkłada.
9. Jedzenie w stresie. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, nie jemy w ogóle. Tak najbezpieczniej.
10. Jedzenie przed snem. Patrz: "leżenie po jedzeniu".
11. Jedzenie produktów rafinowanych i gotowanych. Rafinowane produkty to najczęściej jedzenie pozbawione wody typu czipsy, paluszki, ciastka, wędliny, itp. Po takim jedzeniu chce się pić, a nie powinno się pić, więc koło się zamyka. W rezultacie puchniemy od nadmiaru wody, komórki tłuszczowe się powiększają no i tyjemy. Najlepiej jedzmy jak najwięcej produktów pieczonych, duszonych i surowych (np. warzyw, owoców...).

Skutkiem tego wszystkiego najczęściej są: zaparcie, zaburzenia trawienia, co w efekcie prowadzi do odkładania się tłuszczu.
Jeśli złe przyzwyczajenia zamienimy na dobre, to gwarantuję, że efekty będą widoczne, nie tylko w formie zgrabnej sylwetki, ale także w postaci dobrego samopoczucia i uczucia "lekkości". Organizm będzie działał o wiele sprawniej:-)

A na koniec muszę wstawić jakąś cudowną inspirację: